Kryzys w organizacji – między zagrożeniem a szansą rozwoju

Współczesne organizacje nieustannie mierzą się z pytaniem o naturę kryzysu. W świecie, gdzie zmiana stała się normą, a niepewność podstawowym stanem funkcjonowania, warto zastanowić się, czy możemy wciąż mówić o kryzysie jako o czymś wyjątkowym. Kryzys nie jest już pojęciem jednoznacznym – można w niego wpaść, można go niespodziewanie doświadczyć, można też w nim trwać, nadając mu różne znaczenia i interpretacje.

Zjawisko to nabiera szczególnego znaczenia w czasie, gdy organizacje konfrontują się z bezprecedensowymi wyzwaniami: transformacją cyfrową, zmianami klimatycznymi, niestabilnością gospodarczą czy redefinicją samej natury pracy. W tej perspektywie wyłaniają się dwa fundamentalnie różne oblicza kryzysu organizacyjnego, każde wymagające odmiennego podejścia i zrozumienia.

Pierwsze to kryzysy będące efektem nagłych, często zewnętrznych wobec organizacji czynników. Są jak wybuchający granat – siłą eksplozji rozrzucają odłamki, powodując wtórne rany. Wypadek, konflikt, przemoc w różnych formach, zaskakująca zmiana czy odejście kluczowych osób – każde z tych zdarzeń uruchamia złożony łańcuch reakcji organizacyjnych i ludzkich. „Szok i niedowierzanie” to tylko początek procesu, który może prowadzić zarówno do dezintegracji, jak i do głębokiej pozytywnej transformacji organizacji. Paradoksalnie, tego rodzaju kryzysy często stają się katalizatorem głębokich, potrzebnych zmian, ujawniając prawdziwy potencjał adaptacyjny organizacji.

Drugie oblicze to kryzysy narastające stopniowo, chroniczne, przypominające raczej procesy powolnej erozji organizacyjnej tkanki. Patrząc z bliska, trudno dostrzec zmiany – są one widoczne dopiero z dłuższej perspektywy, kiedy często jest już za późno na proste interwencje. W dobie przyspieszonej transformacji te powolne kryzysy nabierają nowego wymiaru: technologia może zarówno maskować ich symptomy, jak i nieoczekiwanie je przyspieszać.

Przykład dużej firmy produkcyjnej z branży motoryzacyjnej dobrze ilustruje złożoność zjawiska kryzysu i jego wielowymiarowy charakter. Po nagłym odejściu wieloletniego prezesa, doskonale znającego specyfikę branży i mającego osobiste relacje z kluczowymi klientami, organizacja stanęła przed podwójnym wyzwaniem. Z jednej strony musiała zapewnić ciągłość operacyjną i utrzymać zaufanie partnerów biznesowych, z drugiej – przeprowadzić głęboką transformację modelu zarządzania, przechodząc od struktury silnie spersonalizowanej do bardziej rozproszonego przywództwa.

W tej sytuacji ujawniło się kluczowe znaczenie „ludzkiego wymiaru” kryzysu. W świecie coraz bardziej zautomatyzowanym i cyfrowym, paradoksalnie, to właśnie aspekt ludzki nabiera szczególnego znaczenia. We wspomnianej firmie początkowo niedoceniono znaczenia nieformalnych sieci wpływów i relacji. Dopiero gdy kluczowi inżynierowie zaczęli rozważać odejście, a wieloletni klienci sygnalizować niepokój, zarząd zrozumiał, że samo sprawne przeprowadzenie procesu sukcesji nie wystarczy.

Szczególnie istotne okazało się zjawisko chaosu – nie tylko w skali organizacji, ale przede wszystkim w pojedynczych zespołach i ludziach. W czasach błyskawicznej komunikacji, ten chaos może się rozprzestrzeniać z niespotykaną wcześniej prędkością. W opisywanym przypadku plotki o możliwej sprzedaży firmy zagranicznym inwestorom, choć nieprawdziwe, w ciągu kilku dni doprowadziły do spadku produktywności i wzrostu napięcia w zespołach.

Firma poradziła sobie z kryzysem dopiero gdy zrozumiano potrzebę równoległego działania na trzech poziomach: strukturalnym (nowy model zarządzania), komunikacyjnym (otwarta polityka informacyjna) i kulturowym (budowanie nowych wzorców współpracy). Kluczowe okazało się dostrzeżenie i docenienie roli nieformalnych liderów w organizacji – osób, które choć nie zajmowały najwyższych stanowisk, cieszyły się autentycznym autorytetem wśród współpracowników. To właśnie zaangażowanie tych osób w proces przemian pozwoliło przełamać początkowy opór i nieufność.

Ten przykład pokazuje, jak współczesne kryzysy organizacyjne rzadko kiedy mają pojedyncze źródło czy proste rozwiązanie. To, co na powierzchni wydaje się kryzysem przywództwa, często odsłania głębsze napięcia i wyzwania: nieadekwatne struktury organizacyjne, przestarzałe modele komunikacji czy ukryte konflikty kulturowe.

Problem staje się szczególnie wyraźny w przypadku kryzysów chronicznych. „Tu zawsze tak było”, „Mamy kulturę otwartości, ale bez przesady”, „Tak, możemy rozmawiać o wszystkim, ale… jednak nie wypada” – te pozornie niewinne sformułowania często maskują głębokie, systemowe problemy. Ciche gierki, małe sabotaże, niewybredne żarty, bierny opór – wszystko to tworzy atmosferę „gęstego szarego kisielu”, który spowija kolejne obszary funkcjonowania organizacji, skutecznie hamując rozwój i zaniżając wyniki.

Praca z kryzysem chronicznym jest szczególnie wymagająca właśnie dlatego, że wymaga zakwestionowania utartych schematów myślenia i działania. By kryzys mógł przerodzić się we wzrost, nie może być tematów tabu, osób „równych i równiejszych”, gładkich słówek maskujących rzeczywiste problemy. Konieczne jest chwilowe zawieszenie przyjętych hierarchii i utrwalonych wzorców zachowań. Organizacja musi spojrzeć na swoją kulturę z całą ostrością – dostrzec zarówno jej jasne strony, jak i te zawstydzająco szarobure obszary.

Jednak sam wgląd nie wystarczy. Wyjście z kryzysu wymaga przemyślanego, rozłożonego w czasie procesu transformacji, który często oznacza fundamentalną zmianę w sposobie sprawowania władzy, rekonstrukcję wartości organizujących życie w organizacji, rozwój kompetencji przekładających się na budowanie autentycznych relacji. To proces wymagający nie tylko determinacji, ale przede wszystkim cierpliwości i konsekwencji.

Każdy kryzys, niezależnie od swojej natury, niesie w sobie potencjał zmiany i rozwoju. Kryzys uchwycony w porę, nazwany i zdiagnozowany, pozwala na ujawnienie i przepracowanie trudności, rozpoznanie skrywanych lub nieuświadomionych potrzeb i interesów. Kryzys zaopiekowany – to znaczy potraktowany z należytą uwagą i zrozumieniem – przywraca ludzką miarę trudnościom, czyni je znośnymi i zrozumiałymi. W efekcie może stać się katalizatorem głębokiej, pozytywnej transformacji, wspierając rozwój organizacji na wielu poziomach jednocześnie.

W tym sensie kryzys można postrzegać nie tylko jako zagrożenie, ale również jako szczególny moment w życiu organizacji – moment, który otwiera możliwość autentycznej odnowy i wzrostu. Wymaga to jednak odwagi w konfrontacji z trudnymi prawdami i gotowości do fundamentalnych zmian. Tylko wtedy kryzys może stać się początkiem nowej, lepszej jakości organizacyjnego życia.

Scroll to Top